wtorek, 28 lipca 2015

[012]Następczyni Kiera Cass

"Są pewne rzeczy, których nie dowiesz się o sobie, dopóki nie wpuścisz kogoś w najgłębsze zakamarki serca."


                                                         


Autor: Kiera Cass
Tytuł: Następczyni
Tytuł oryginału: The Heir
Seria: Selekcja
Następna część: X
Strony:  360
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Moja ocena: 9/10 
Wydawnictwo: Jaguar





 Długo myślałam nad tym czy kupić tę część. Rozważałam za i przeciw w końcu uległam i za swoimi namowami i koleżanki którą zaszczepiłam miłością do tej serii. ( Może w końcu przestanie mnie pytać kiedy następna część! :D ) Tak więc mam ją już w swojej kolekcji.
 Cała akcja książki dzieje się dwadzieścia lat po zakończeniu Jedynej. Tak więc spoiler dla wszystkich co nie czytali poprzednich części. Teraz jednak swoje eliminacje ma zacząć księżniczka  Eadlyn. I jak jej się udadzą?
 Moje oczekiwani co do tej części były jednoznaczne niech ukarze mi jakieś wspomnienia, informacje, opisy o dalszym życiu Americi i Maxona. Dodatkowy epilog stanowczo mi nie wystarczał i chciałam więcej, a co dostałam? Prawie nic. Jakieś tam krótkie urywki. Za to dostałam jakąś tonę informacji o sukienkach i tiarach. Poważnie kto zastanawia się pół strony nad doborem  tiary? Jakby od tego zależało jej życie. Oczywiście rozumiem dla księżniczki to ważne, ale jeśli ja byłabym na miejscu Eadlyn to więcej przykładałabym się do jej przyszłej roli.
 Ogólnie Eadlyn mnie troszeczkę zawiodła  wolałabym już żeby Ahren był głównym bohaterem  tej książki. Ale chyba autorka bała się dłuższej męskiej narracji. Bo napisać 100 stron, a 360 jest różnicą. Wiemy wszyscy (Ci co czytali) jaka była Ami, a jaki Maxon niestety nasza bohaterka nie była ani Ami, ani Maxonem. To jaka ona jest? Nudna, honorowa, uparta czy bezduszna? Po trochu wszystkiego. Jednak jej zachowanie wobec kandydatów było straszne. Zamiast dać komuś szansę zakochania się w niej ona natychmiast go odpycha. Są oczywiście wyjątki. Czyli Erik, Hale i Kile. A ja oczywiście jestem...   team Kile. Lubię go jest naprawdę świetnym bohaterem w książce. I co najważniejsze jest z nim najwięcej takich fajnych momentów! :) Przyznam się możecie mnie znienawidzić nie lubię reszty kandydatów jeśli on nie wygra będę załamana. :(
 Muszę stwierdzić, że chyba za bardzo skupiłam się na wadach Eadlyn połączyła nas wspólna niechęć do Josie. Ta dziewczynka musi się ogarnąć. Ogólnie myślę, że większości osób nie podobała się ta książka tylko dlatego, że nie mogliśmy się utożsamić z Eadlyn w przypadku Ami było to łatwe. Była zwykłą dziewczyną nie skupiała się na swoim wyglądzie i sukniach. Gdy już tak przeczytałam połowę książki zaczęłam rozumieć Eadlyn i polubiłam ją. Spostrzegłam, że spoczywa na niej wielka odpowiedzialność i presja, że musi podołać tak wielkiemu wyzwaniu. Jeszcze gdy nie zaczęłam czytać książki zastanawiałam  się dlaczego ona jest królową skoro ma aż trzech braci i co działo się w Illéa? Pod rządami Maxona kraj uległ wielu reformom jego największym osiągnięciem jest to, że zniósł klasy społeczne nadal mamy nie zadowolenie ludu, ale żyje im się lepiej. Niestety nie obyło się to bez wpływu na Maxona dokonał więcej niż jakikolwiek król. Prawo zostało zmienione i dlatego Eadlyn zasiada na tronie, a nie Ahren, Kaden czy Osten.
I wielki plus dla autorki za to, że wprowadziła tyle rodzeństwa dla Eadlyn było zabawnie dzięki ich wygłupom.
 Jak najbardziej polecam tę książkę każdej fance "Rywalek",  jest nieco inna nie możemy zakochać się w księciu, ale za to możemy pobawić się w Eadlyn i same wybrać dla niej (siebie) ukochanego. I koniecznie musicie ją przeczytać dla Ami, bo autorka znowu przyprawiła mnie o jakiś atak z zakończeniem. Co ona z tym ma! Przez nią odliczam dni do następnej premiery, która ma być podobno w maju przyszłego roku.

"- Jestem Eadlyn Schreave. Jesteś następną osobą, która będzie rządziła krajem, i będziesz pierwszą kobietą, która zasiądzie na tronie samodzielnie. Nikt - powiedziałam - nie jest potężniejszy od ciebie."
Też muszę sobie tak dodawać otuchy! :D

"Eadlyn, znajdujesz się pod ogromną presją i rozumiemy to. Dopóki nie zostaniesz psychopatycznym mordercą, nic, co zrobisz, nie sprawi, że będę cię mniej kochać."
Wątpię żeby muchę umiała skrzywdzić. Za nic w świecie nie ma prawa zostać mordercą, bo się obrażę! Kurczę jak to przeczytałam śmiałam się i śmiałam. :) Uwielbiam takie momenty w których można się pośmiać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak już tu jesteś, to zostaw coś po sobie! To motywuje. :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.