Słyszeliście o takim wynalazku jakim jest bujo? Wyjaśniając jest to taki kalendarz robiony przez nas samych i robimy go pod siebie, często jest taka strona mood tracker i to właśnie mi przypomina tytułowy Indeks szczęścia.
Juniper dziewczyna, która straciła siostrę, a jedyne co po niej zostało to jej własny indeks szczęścia, codziennie zapisuje na fiszkach co stało się dobrego lub złego w danym dniu. Pewnego dnia gubi jedną z fiszek i aby ją odnaleźć zaczyna grzebać w śmieciach, a to powoduje, że odkrywa sekrety o których nie powinna mieć pojęcia.

Książka bardzo mi się podobała, bo wszystko było w niej zrównoważone, nie było za dużo poświęcone na to aby opłakiwać Camile, miłosny watek też nie był od pierwszych stron tylko rozwinął się gdzieś na stronach. Poza tym głównie chodziło o list jaki zostawiła po sobie Camila do nieznanej nikomu osoby, a Juniper jak listonosz batman chce aby trafił do adresata, ale czy uda jej się odkryć kim jest ta osoba? Jak podsumowałyśmy to wszystko z moją siostrą to stwierdziłyśmy, że książka jest ok, ale jest masa książek z podobnymi motywami i oczekujemy zupełnie czegoś innego od tego typu książek. Ale to nie spowodowało, że książkę czytał się źle wręcz przeciwnie jeden wieczór i kilka herbat wystarczy żeby przeczytać historię Juniper i jeśli lubicie lekkie pióro taką tematykę to będziecie się świetnie bawić, nie raz wybuchniecie śmiechem, bo ta historia wcale nie jest smutna, ona obrazuje w jaki sposób można sobie poradzić ze stratą kogoś bliskiego.
Jednak trochę nie podobało mi się zachowanie rodziców Juniper, bo byli tacy, że pozwalali jej na wszystko, bo przecież stracili córkę, a jak poszło coś źle to szlaban. Bo nie ma to jak to zapomnieć, że ma się drugie dziecko. (Oklaski w tym miejscu.) Trochę też się zawiodłam na zakończeniu, bo było krótko pisząc słabe, można było dodać coś więcej, bo tak mamy taki lekki niedosyt.
Na pewno poleciłabym tę książkę, które dopiero szukają książki od której mogłyby zacząć swoją przygodę z czytaniem. Tak samo mogę ją polecić wszystkim, którzy chcą spędzić miło wieczór z niezobowiązującą lekturą. Poza tym książka pokazuje, że nie powinno się grzebać w cudzych sprawach, bo można poczuć tego nieprzyjemne konsekwencje, naprawdę ta historia porusza tak wiele wątków, że można je wymieniać i wymieniać, a ma tylko nieco ponad 300 stron. Trochę żałuje, że nie sięgnęłam po tą książkę wcześniej, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu IUVI.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak już tu jesteś, to zostaw coś po sobie! To motywuje. :)